RYS HISTORYCZNY ROZWOJU TECHNIKI OGRZEWANIA

Chałupy „dymne” (tzw. kurne chaty) można było spotkać w Polsce niemal do końca ubiegłego stulecia. W chałupach tych paliło się na tak zwanej „babie”. Był to postument ulepiony z gliny, na którym rozniecano ognisko, a dym rozchodził się po całej izbie i przez drzwi i dach wydobywał się na zewnątrz. Ściany były okopcone, ludzie czarni, przesiąknięci dymem. W połowie XIX wieku dla usuwania dymu lepiono kominy z gliny mieszanej ze słomą i wyprowadzano ponad dach. Można było spotkać też kominy plecione z cienkich gałązek wylepionych obustronnie gliną, albo też ze spróchniałego grubego pnia wylepionego również obustronnie gliną. Pierwsze kominy z cegły zaczęto budować ok. 1470 roku. W wieku XIX stosowane były już piece z żeliwnymi płytami kuchennymi do gotowania, a także duże piece chlebowe zajmujące prawie V2 izby. Z piecem chlebowym był połączony piec do ogrzewania z paleniskiem umieszczonym od strony sieni.

Sklepienie pieca chlebowego i pieca do ogrzewania były na jednym poziome i tak ze sobą połączone, że służyły jako miejsce do spania dla całej rodziny. Ze względu na to, że podczas palenia ilość powietrza wnikającego do pomieszczenia przez szczeliny zwiększa się znacznie, ponieważ do spalenia 1 kg węgla potrzeba około 17 m3, a do 1 kg drzewa około 11 m3 powietrza, przeto dla uniknięcia ochłodzenia pomieszczenia piece były ustawione w ten sposób, że palenisko znajdowało się poza izbą, najczęściej na korytarzu lub w kuchni. Dzięki temu unikało się również zaśmiecenia pokojów podczas palenia w piecach. Jeszcze i do dzisiejszego dnia spotyka się w Polsce piece z paleniskiem umieszczonym od strony korytarza.

W dążeniu do odświeżenia powietrza w domu w Polsce, jak również i w innych krajach, poczynając od XVI w. palono w mieszkaniu różne pachnące zioła, trawy i korzenie. Trwało to aż do końca XIX wieku, kiedy to zaczęły ukazywać się w prasie krytyczne wypowiedzi, że pachnący dym nie tylko nie oczyszcza lub odświeża powietrza w pokoju, lecz przeciwnie zanieczyszcza go.